Poszukiwanie jedności.
Rozmowa z Alicją Żebrowską o środkach, przekazie i społecznych rytułałach


1. Postaramy "zmierzyć się" ze stereotypem "odczytań" Twoich prac. Wydaje się, że jego źródeł należy szukać w niezrozumieniu tego, co chcesz przekazać. Zgodzisz się, że niektóre z instalacji nie zostały pokazane tak, jak byś sobie życzyła. Poza tym, "masowe" niezrozumienie Twojego przekazu (message) doprowadziło do przykrych dla Twojej sztuki konsekwencji. Z jednej strony, jesteś "broniona" przez historyków sztuki, z drugiej, spotkałaś się z zupełną "ekskluzją" w kręgach "autocenzury".

To bardzo złożony problem, w sferze publicznej sztuka danego artysty jest skazana na przeróżne interpretacje, które wynikają z osobistych upodobań krytyków lub ich stronniczości (wpływów politycznych, nacisków ośrodków opiniotwórczych, indywidualnej wrażliwości i talentu odczuwania sztuki) a także mody - jak ostatnio feminizm czy sztuka krytyczna. Moja twórczość rzeczywiście znalazła się pomiędzy przysłowiowym młotem a kowadłem. Ja wierzę we wrażliwość odbiorcy i zdaję się na niego, bardzo pragnę aby widz odbierał moja twórczość subiektywnie, a nie wg kanonu naznaczonego przez krytyka. Poza tym, akceptuję każdą interpretację jako swoistą rzeczywistość wirtualną danego autora. Oczywiście, nie z każdą się zgadzam, ale moja tolerancja na swobodę wypowiedzi innych, a także mój idealizm, doprowadził do sytuacji, w której moje dzieła zostały zawłaszczone przez koniunkturalną interpretację i wplątane w niewłaściwe kontrowersje. Było moim wielkim błędem zezwolenie Pawłowi Leszkowiczowi na użycie pracy "Grzech Pierworodny - Domniemany Projekt Rzeczywistości Wirtualnej" w jego eseju o aborcji. Pozwoliłam dokładnie na coś, co ta praca kontestuje. Fałszywy trop interpretacyjny wyznaczył również Marek Goździewski, który zawęził jej przekaz do problematyki feministyczno-religijnej. To podchwycili inni i wtłoczyli już nie tylko tę pracę, ale również mnie, jako twórcę, do worka feministycznego. Przełomowym momentem tego procesu była wystawa "Antyciała", na której Robert Rumas w czasie mojej nieobecności, zamiast instalacji, którą otrzymał prosto z wystawy w Berlinie, zaprezentował jedynie film i zdjęcia.

2. Dominantą Twoich prac wydaje się być "jednia". Poszukujesz pojęcia wśród zjawisk estetycznych i wyrażasz je w brzydocie i kalectwie. Co chcesz osiągnać wzmacniając środki i różnice pomiędzy nimi?

W latach 90. rzeczywiście poszukiwanie "jedni", jak to nazwałeś, harmonii, rodzaju konsensusu, było dla mnie bardzo ważnym problemem. Tematy, które poruszałam były tego wyrazem. Wybierałam je nie dla zaspokojenia potrzeb różnych kampanii ideologicznych i trendów w sztuce, ale z głębokich pragnień dotarcia do prawdy obiektywnej. Były to moje próby zrozumienia i porozumienia się z rzeczywistością. Tak więc, dla przykładu, jeśli pozostajemy przy "Grzechu Pierworodnym", zrobiłam go, gdyż taki był wówczas mój impuls twórczy. Tytuł tej pracy właściwie tłumaczy wszystko, nie chodziło mi w niej o kontestację feministyczną, czy polityczną, ani nawet religijną, chodziło mi o ujawnienie pułapki w jakiej człowiek tkwi funkcjonując w społeczeństwie. Nasz stosunek do rzeczywistości społecznej, do funkcjonowania w grupie zależy od ideologii (rzeczywistości wirtualnej) w którą uwierzymy. W kwestii środków wyrazu przytoczę zdanie jednej z rozmówczyń w wywiadach, które robiłam w projekcie "Przypadki Humanitarne": "Jeżeli się operuje ideami, a nie konkretami, to trzeba wyjąć coś co jest najbardziej reprezentatywne, bo jeśli wyjmie się coś co nie jest reprezentatywne, to idea się rozmywa". Staram się z konkretnych zdarzeń i przypadków formułować idee, które poszerzają przekaz poszczególnego przypadku. Myślę, że zdarzenia krańcowe, ekstremalne są wyrazistą i dobitną formą przekazu, konieczną do poruszenia widzem.



z cyklu "Onone", "Autonekrofagos"


3. Czy istnieje coś, co nazwałabyś marginesem swojej twórczości, coś, co wykracza poza temat "Androgyne, Hemafrodyta i Pleroma"?

Od 10 lat pochłonięta jestem realizacją gigantycznego projektu "Infiltron", którego współautorem jest Jacek Lichoń. Charakter działań wymaga niekiedy dyskrecji, dlatego nie chcieliśmy tego nagłaśniać, żeby nie zakłócić dalszych akcji. Poza tym, aby odbiorca mógł uświadomić sobie istotę tego przedsięwzięcia, konieczne było zebranie odpowiedniej ilości działań, materiałów, które z kolei wymagały odpowiedniego opracowania. To wszystko zabrało dużo czasu, dlatego od lat moja działalność jest odbierana w oparciu o prace z lat 90-tych. Drugą przyczyną jest moje świadome odsunięcie się z aktywności w środowisku artystycznym, które głęboko mnie rozczarowało. "Infiltron" jest projektem skupiającym ogromny zakres problemów. Jest podzielony na trzy główne "poziomy", Infiltrację, Inwigilacjo-falsyfikacje i Upłynnianie. Inwigilacja jest bezpośrednim nawiązaniem do poprzednich moich projektów, w których próbuję osiągnąć ekstremum w kontakcie z drugą osobą na poziomie psychicznym ("Wnętrzność", "Odkażanie Uczuć", "Bliski Kontakt", "Piknik Dla Bezdomnych", "Homus"). A więc to już jest spory zakres problematyki, która nie dotyczy idei fix - Androgyne, hermafrodyty. Zresztą ten ostatni temat dotyczy ludzkich instynktów i zachowań, a postać Androgyne została użyta jedynie, jako model obrazowania. Projekt Infiltron zaistniał dzięki zbiegowi okoliczności, ale rozwinął się w oparciu o moje, od lat penetrowane, obszary działań artystycznych - granice doznań psychicznych, społeczne rzeczywistości wirtualne (ideologie urzeczywistniane w życiu społecznym) oraz fascynacje różnymi kulturami. Nie wyznaczam sobie żadnych marginesów, bo to byłoby samoograniczenie, poza tym, świat się tak szybko zmienia, oferując nowe rozwiązania, że niepotrzebnie wiązałabym sobie ręce. Interesuje mnie istota natury ludzkiej, w jej indywidualnym ujawnieniu jak również w relacjach międzyludzkich, a także problem celowości naszej egzystencji i działań z tym związanych. Zakres działań w projekcie "Infiltron" daje wszelkie możliwości do penetrowania tych właśnie zagadnień. Tworzywem artystycznym jest więc wszelka działalność ludzka ujęta w rytuał. Mimo iż poruszamy się cały czas w materii społecznej przekaz Infiltronu - w naszych intencjach - nie ma wydźwięku pozytywistycznego czy politycznego. Zdarzenia, w których bieżemy udział i filmujemy są traktowane przez nas, z jednej strony, z pełnym szacunkiem, z drugiej strony, jako "abstrakty", które podlegają artystycznej transformacji w dzieło sztuki. Tak więc, w stanie obecnym, marginesem mojej twórczości jest wszelka zrytualizowana działalność ludzka, włącznie z moją własną.

4. Z przekazów (message) od Ciebie wynika, że zainteresowałaś się żywo polityką, czy oznacza to także, że "Infiltron" podejmie jakąś nową realizację "stricte" społeczną? Czy też jest to tylko pewna anegdota, która Tobie się "narzuca"?

Infiltron jak wielki potwór pochłania różne zdarzenia, a więc również polityczne (akcje wyborcze). Natomiast moje zainteresowanie polityczne ma tylko wymiar osobisty, nie przekładam go na swoją twórczość. Jak na razie nie widzę dla niego uzasadnienia artystycznego. Jeśli znajdę właściwy aspekt i formę, może to mieć miejsce w przyszłości.


z cyklu "Onone", "Autonekrofagos"


5. Jako medium dla swoich pomysłów wybierasz, przede wszystkim, wideo i fotografię? Dlaczego akurat te media? Czy próbowałaś tworzyć w innych technikach?

Dochodzi jeszcze komputer, ale i tak wszystko sprowadza się do prezentacji w formie projekcji; monitor komputera też jest ekranem do wyświetlania. Takie są możliwości współczesnego świata; techniki druku wypukłego zostały wypierane przez druk wklęsły, te z kolei przez offsety, a te przez obecne wydruki komputerowe na drukarkach laserowychOczywiście, że można uprawiać nadal kamienioryt, ale on nigdy nie odda ducha teraźniejszości. Na studiach pasjonowałam się grafiką, robiłam drzeworyty, kamienioryty, linoryty, staloryty, a nawet litografię, ostatecznie skończyłam specjalizację rzeźby, ponieważ przekonał i namówił mnie do tego wykładowca z katedry rzeźby. Jestem mu za to wdzięczna, bo praca nad techniką w trzecim wymiarze uwolniła moją wyobraźnię, była dobrym treningiem przed otwarciem się na swobodę w doborze środków wizualizacji. Żeby dopełnić informacje o moim doświadczeniu twórczym dodam, że dużo malowałam, ale malarstwo nie miało tak decydującego wpływu na moją ewolucję świadomości artystycznej jak rzeźba. Decydującym przełomem był mój dwuletni pobyt w Wiedniu. Jednak doświadczenia bezpośredniego kontaktu ze sztuką nowoczesną były ważniejsze niż praca na uczelni. Uważam, że o jakości dzieła nie świadczą środki wyrazu jakich używa artysta, ale sposób ich użycia i przekaz jaki dzięki nim formułuje. Projekt "Infiltron" jest tak wielopoziomowym dziełem, że daje możliwość użycia wielu technik i mediów, mamy opracowane pomysły, ale niestety brakuje pieniędzy i czasu na realizację. Ten projekt to kolos. Powinniśmy mieć cały sztab współpracowników. Bardzo chciałabym nakręcić film światłoczuły, poeksperymentować z muzyką, nie tylko w ramach "Infiltronu". Obecnie trwają żmudne prace nad zbudowaniem bazy danych "Infiltronu". Mimo iż składa się nań film, dźwięk, fotografia, obiekty, to wszystko jest zamknięte w strukturze informatycznej, co kreuje zupełnie inny rodzaj przekazu. Niestety mimo swobody wyboru i bogatych możliwości jakie dają różne techniki, istotę koncepcji "Infiltronu" nie jest tak łatwo wizualizować, ponieważ leży w warstwie, która umyka każdej wizualizacji – w mentalności, w naszym stosunku do rzeczywistości. Użycie jak największej ilości środków pozwoli jedynie zbliżyć się do tego.

6. Co sądzisz o komputerach, czy wnoszą one jakąś istotną wartość do sztuki?

Komputery są współczesnym narzędziem pracy, więc jest to naturalne, że muszą być wykorzystywane również przez artystów, tak jak dawniej ołówek nie służył jedynie księgowemu. Każda epoka wytwarza swoje narzędzia i artysta to wykorzystuje, dlatego niewątpliwie komputer przyczynia się do jakości dzieła. To medium jest na tyle złożone, że jest inspiracją dla artystów samo w sobie jako obiekt (np. Nam June Paik i jego "Eagle Eye"), a nie tylko jako narzędzie dające konkretne efekty. Istotną wartością komputera jest to, że jest całkiem nowym medium; nie narzędziem, które jest wynikiem pewnej ewolucji tak, jak np.pióro, ale narzędziem dającym zupełnie inne możliwości i formę przekazu. Pióro ma tysiące lat historii, każda jego forma dawała efekty niewiele się różniące od siebie ( rysunki czy pismo na papierze). Różnica polegała na technicznych zmianach samego narzędzia. Natomiast komputer jest przełomem nie tylko technicznym ale ideowym i przede wszystkim przełomem w zakresie zastosowania i efektów jakie może dać. Komputer zmusza do zmiany myślenia o rzeczywistości przedstawianej, a jednocześnie umożliwia artykułować wizje, które inne narzędzia obrazowały niewystarczająco dostatecznie.

7. Czym jest dla Ciebie Internet i jak oceniasz jego rozwój?

Internet jest nowym kanałem ekspresji, ale to trudny orzech do rozgryzienia dla artystów. Jego łatwość funkcjonowania, zasięg i ulotność formy stają się zaprzeczeniem dawnego paradygmatu estetyki dzieła sztuki. Z jednej strony, nie można zaprzeczyć jego adekwatności w oddaniu ducha czasu, z drugiej strony, odbiera artyście indywidualizm. Problemem jest unifikacja struktury internetowej, która zniewala artystę. Owszem można w niej manipulować, wydaje się, że to nieograniczony zakres, ale są to pozory. Ponieważ żadne z narzędzi jakie stworzył człowiek, nie formatuje tak formy ekspresji twórczej, jak Internet. Linkowość – nie ma od niej ucieczki – to jakiś kanał. Owszem, możemy przeprowadzić porównanie, że zapis filmowy to również kanał, że w Internecie można umieścić nie tylko filmy ale również inne dane, tak, tylko, że istotą tego medium jest struktura. Inwencją artysty jest tworzenie własnych struktur, a Internet to "a priori" uniemożliwia. Jedynym polem działania pozostaje zapełnienie tej struktury na swój własny sposób, ale wówczas każdy użytkownik Internetu staje się jakimś tam artystą. Marzenie Beuysa jest spełnione, każdy może być artystą. Może jestem mentalnie i emocjonalnie z innej epoki, ale, do tej pory, Internet niewystarczająco mnie zainspirował. Owszem, nie gardzę nim, przygotowujemy jedną z form Upłynniania "Infiltronu" właśnie w Internecie, ale nie odważyłabym się poświęcić całej mojej twórczej uwagi jedynie temu medium. Przewiduję, że Internet osiągnie większe możliwości techniczne (jakość i szybkość przesyłu) wówczas będzie ciekawszym twórczo narzędziem. Obecnie jest świetnym środkiem bardziej do realizacji projektów konceptualnych niż wizualnych. W końcu, współczesne życie, mimo rozwoju techniki, nie odwzorowuje się jedynie w mediach (Internet, telewizja), chodzimy jeszcze na spacery, ale może kiedyś zamkniemy się w rzeczywistości wirtualnej Internetu? Nie sądzę jednak, będą to tylko patologiczne przypadki.













rozmowę przeprowadził Roman Bromboszcz (2008)