Ze względu na afirmację wielości interpretacji rzeczywistości oraz konstatację braku nienaruszlanej podstawy (systemów poznawczych i aksjologii) postmodernizm stał się motorem i zapleczem wielokierunkowych (transdziedzinowych) poszukiwań i efektywnej krytyki. Jednak, ze względu na swoje podobieństwo do demokracji i wolnego rynku oraz ideowe w nich ufundowanie, wyklucza on z publicznej debaty stanowiska najbardziej radykalne, nie pozostawiając, przy tym, możlwości na formowanie się duchowości jednostek. Pomimo istnienia propozycji intelektualnych, które dają nowe perspektywy redefinicji postmodernizmu (Wolfgang Welsch), bardziej wartościowe wydają się próby przekroczenia i zniesienia (w sensie dialektycznym), aniżeli próba odnowy. Za pomocą intelektualnych narzędzi świadomości mas zmienić nie sposób, tymbardziej gdy próbujemy nauczyć społeczeństwo lepszego sposobu posługiwania się słowami i ideami. W kształceniu mas wygrywają z intelektualistami media i warunki materialne. W zamieszczonej poniżej rozmowie dotykamy tych problemów uznając je za punkt wyjścia do innych kwestii, związanych ze sztuką plastyczną, muzyką i nowymi technologiami.
1. W swojej sztuce (i kuratorowaniu wydarzeń) odwołujesz sie do czegoś, co stanowi wykroczenie poza dotychczasowy model myślenia o sztuce? Deklarujesz przekroczenie postmodernizmu, jak zatem go rozumiesz i jakie wartości proponujesz jako inne wobec "postmodernistycznych"?
Rzeczywiście, projekt, który realizuję pod nazwą Poza Postmodernizm, wyrósł z moich doświadczeń zarówno jako artysty i kuratora, ale i też po prostu dorastającego człowieka, który jak i inni stawał wobec wyzwań globalizacji i związanej z tym re-definicji znaczeń i ról. Już w początku lat 90-tych dostrzegłem różnicę pomiędzy tym, co w działalności artystycznej było ważne dla mnie, a tym, co stawało się w Polsce powszechnym kanonem uprawiania i prezentowania sztuki współczesnej. Te różnice sprawiały, że z jednej strony istotne stało się dla mnie wypracowanie sytuacji, która umożliwiałaby mi samodzielne realizowane projektów w wybranym przeze mnie kontekście, a z drugiej strony powodowały, że niezwykle ważne stało się teoretyczne zdefiniowanie własnej postawy.
Dlatego w roku 1990 napisałem i wydałem „Punkt, od którego nie ma odwrotu”, następnie w roku 1992 powołałem fundację TNS a od roku 1994 prowadzę działania w ramach programu Ośrodka Badań Przestrzeni Wewnętrznej. Z czasem to konstatowanie różnic sprawiło, że podjąłem szerszy projekt badawczy, mający na celu, m.in. analizę uwarunkowań, które wpływają na charakter tworzonej sztuki i na jej rozumienie – nie tylko współcześnie, ale także w minionych epokach historycznych.
Takie podejście wymusiło przyjęcie naprawdę szerokiej perspektywy badawczej. To stworzyło podstawy pod projekt „Poza Postmodernizm”. Moje poszukiwania zahaczały zarówno o historię sztuki, antropologię kulturową jak i psychologię, behawioryzm, ewolucjonizm i techniki interpretacji. Oczywiście nie jestem kwalifikowanym specjalistą w tych dziedzinach, dlatego ważne było dotarcie do istotnych opracowań w tych tematach. Za tymi poszukiwaniami stało także osobiste pytanie: dlaczego my ludzie, pewien zespół działań kwalifikujemy jako działanie artystyczne – jakie niesie ono w sobie znaczenia, jakie ma potencjały; co wreszcie sprawia, że jakaś wewnętrzna potrzeba popycha mnie samego do podejmowania tego typu działań; czego w nich szukam – tym bardziej, że zastany model jej ‘uprawiania’ nie odpowiada do końca moim potrzebom.
To wymusiło potrzebę przyjrzenia się własnemu, szeroko pojętemu środowisku kulturowemu i cywilizacyjnemu. W konsekwencji istotne stało się odpowiedzenie sobie na pytanie - czym jest współcześnie postmodernizm – i jak się prezentuje na tle innych epok historycznych. Co jest jego wartością, jakie odsłania horyzonty oraz co wyznacza granice poznawcze współczesnemu postmoderniście.
W mych poszukiwaniach kluczowe było uzmysłowienie sobie: po pierwsze - że ludzką aktywność, rozumienie świata i interpretacje własnej w nim roli determinuje wyznawany światopogląd. To on wpływa na to, co uznajemy za ważne a co za błahe, jak kształtujemy kulturę oraz instytucje życia publicznego i społecznego, i wreszcie jak przeżywamy świat w tym najbardziej wewnętrznym, intymnym wymiarze. Światopogląd odpowiada za to jak i czemu nadajemy znaczenie i wartość. Po drugie - że można wyróżnić kilka podstawowych światopoglądów z całym arsenałem przynależnych im typów zachowań i preferencji. / w takim czysto teoretycznym, możliwie precyzyjnym wymiarze/ Po trzecie: - że kolejne pojawiające się w czasie historycznym światopoglądy ewoluują z poprzedzających ich stadiów ale akcentują jakąś nową jakość. Czasami ta nowa jakość stoi w sprzeczności z poprzednią dominantą. Ale żaden ewoluujący światopogląd nie powstaje w próżni - z reguły, więc zawiera elementy poprzednich światopoglądów – przekracza je i włącza w szerszą strukturę, podobnie jak dorastający człowiek zawiera w sobie wielopiętrową strukturę świadomości i właściwości wcześniejszych etapów swego rozwoju.
Ten mechanizm – przekraczanie i włączanie - w kontekście historycznych przeobrażeń doskonale ukazał w swych pracach amerykański filozof i psycholog Ken Wilber. On także wykazał, że aby jakąkolwiek działalność ludzką poprawnie interpretować konieczne jest równoczesne wzięcie pod uwagę jej czterech wymiarów: intencjonalnego, behawioralnego, kulturowego i społecznego. Przy tym trzeba podkreślić, że jest to stan dynamiczny. Zarówno w życiu osobniczym jak i zbiorowym zachodzą przekroczenia pozwalające na uchwycenie szerszej perspektywy jak i zaburzenia, które mogą prowadzić do regresji.
Po czwarte (i bardzo ważne w kontekście Twego pytania o poszerzenie postmodernizmu) - że kształtowanie się i następnie dominowanie jakiegoś światopoglądu jest związane z osiąganiem i upowszechnianiem się nowej jakości w ludzkiej Psyche.
Formułując projekt „Poza Postmodernizm”, za sprawę najwyższej wagi uznałem możliwość wykazania związków pomiędzy światopoglądami, które dominują w każdej epoce kulturowej a sposobami realizacji i rozumienia dzieła artystycznego. Sądzę, że wynikłe z tego założenia konkluzje pozwalają wyciągać wnioski, także, co do potencjalnych kierunków rozwoju i do tworzenia nowych (szerszych) interpretacji. Stąd właśnie określenie projektu – Poza Postmodernizm. (opisałem to m. in. w pracy pt: „Poza Postmodernizm – Uchwycić siłę”, 2006)
Trzeba pamiętać, że każda struktura światopoglądowa powstaje w oparciu o uczynione wcześniej założenia nt. tego, czym jest świat. Te założenia determinują potem charakter i kształt całej kultury. W postmodernizmie takim założeniem jest przekonanie, że racjonalna debata publiczna pozwoli uregulować i wyjaśnić wszystkie aspekty świata i rzeczywistości. I faktycznie, jak dotąd zarówno w sferze publicznej jak i w sferze stosunków społecznych nic lepszego nie wymyślono. Ta otwartość na dyskurs, na pluralizm, ma – przynajmniej teoretycznie - odbicie w instytucjach i normach życia publicznego i kulturalnego. Rzecz jednak w tym, że to, co jest użyteczne społecznie (w takim doraźnym, pragmatycznym wymiarze) niekoniecznie musi być najlepszym katalizatorem dla przemian w sztuce. Ten rodzaj użyteczności nie musi też wcale sprzyjać rozwojowi szerszej, głębszej samoświadomości. W postmodernizmie, mechanizmy kulturowe sprawiają, że wielu artystów wybiera te strategie artystyczne, które są dopasowane do wzorca doraźnej społecznej użyteczności – najpopularniejsza z nich jest strategia „surfera” odnoszącego się do mnogości znaczeń, zdarzeń i kontekstów itp. - zgodnie z głównym nurtem poprawności politycznej.
Tymczasem ja stawiam pytanie: Dlaczego sztuka miałaby na tym poprzestawać? Dlaczego sztuka ma powstawać głównie w oparciu o principia dyskursywnego umysłu? Może inne drogi okażą się ciekawsze i bardziej rozwojowe, choć może trudniejsze, mniej efektowne a za to bardziej wymagające. W tym sensie (zgodnie z logiką wyłaniania się kolejnych światopoglądów), chodziłoby o przekroczenie dominacji dyskursywnego umysłu.
Modernizm, rozumiany jako światopogląd, rozwinął się dzięki wzmocnieniu w kulturze statusu jednostki – podmiotu, dysponującego pełnią praw obywatelskich i racjonalnym osądem. Postmodernizm nadał temu wymiar społeczny a zarazem poszerzył horyzonty badawcze modernizmu poprzez to, że wskazywał na fakt, iż znaczenie, jakie przypisujemy wynikom badań zależy w ogromnym stopniu od kontekstu. Dlatego, ogólnie rzecz ujmując, światopogląd postmodernistyczny jest bardzo wartościowy. Kładąc nacisk na znaczenie i funkcję kontekstu, ukazał ludzkości, że świat (taki, jakim go widzimy i rozumiemy) jest w dużym stopniu wynikiem naszej interpretacji, i dlatego należy badać rzeczywistość i świat wieloaspektowo. Teraz lepiej rozumiemy, że świat nie został ludziom „dany z góry” jak to chciały fundamentalistyczne, mityczne systemy agrarne, ani też, że nie jest Jednym Wielkim Ładem myśli technicznej jak to widział modernizm.
Otwarty dyskurs w przestrzeni publicznej jest cechą dojrzałego postmodernizmu i zasadza się na zdolności i umiejętności prowadzenia tego dyskursu przez dojrzałe jednostki – podmioty. I jest to oczywiście wartościowe.
Pytanie tylko czy artyści, na tej, skądinąd uzasadnionej poprawności politycznej, mają poprzestawać. Czy mają poprzestawać na „podręcznikowym” ilustrowaniu aktualnie dominującego światopoglądu, nawet jeśli jest on społecznie bardzo wartościowy? Konieczność rozwijania sprawności w prowadzeniu debaty (także poprzez sztukę) sprowadza nasz świat do tego, co znane i zdefiniowane przez racjonalno-analityczne osądy – bo tylko takie mają uzasadnienie w publicznej dyskusji. W takich okolicznościach nasz system poznawczy i percepcyjny nie wykroczy ani trochę poza to, co oswojone i żadne nowe perspektywy się nie otworzą. Przeciwnie, uwikłani zostajemy w mechanizmy marketingowe i oddziaływania polityczne – bo w praktyce to one właśnie rządzą przestrzenią publiczną. To zawęża pole dopuszczanych interpretacji i poszukiwań - także w działalności artystycznej. I takiemu „spłaszczeniu” przeciwstawiam praktykę osiągania odmiennych (szerszych, bez wymazywania ego) stanów świadomości – poprzez samodyscyplinę, medytację i … działalność artystyczną. To tu otwierają się rzeczywiście nowe perspektywy i nowe przyczółki dla sztuki.
I dlatego uzasadnione obecnie wydaje mi się postawienie pytania: „Jaki może być nowy (szerszy) światopogląd?” choć zdaję sobie sprawę, że póki co w wymiarze społecznym trzeba prowadzić walkę o ugruntowanie zdobyczy postmodernizmu. Myślę jednak, że działalność artystyczna może być takim przyczółkiem dla bardziej jeszcze zaawansowanych i pogłębionych poszukiwań.
Faktem jest, że zakres podejmowanych działań i interpretacji zależy zawsze od przyjętych wcześniej założeń. Jeżeli przyjmiemy, że rzeczywiste jest tylko to, co da się pomierzyć empirycznie jak chciał modernizm lub tylko to, co da się usankcjonować debatą publiczną i społecznym zasięgiem działań jak chce postmodernizm to i tworzona w ramach tych światopoglądów sztuka będzie odpowiadać tym założeniom.
Z kolei dla realizacji projektu Poza Postmodernizm istotne jest założenie, że możliwa jest eksploracja w obszarze samoświadomości i przyjęcie i rozwijanie takich praktyk, które pozwolą poszerzyć opis świata. Działalność artystyczna w tym kontekście jest nie tyle tworzeniem jakości estetycznych czy też projektowaniem sytuacji na rzecz przestrzeni i świadomości społecznej ale przede wszystkim ma znaczenie jako element procesu poszerzania świadomości, który wymaga osobistego zaangażowania i transformacji. Jeśli opoką dla powstania modernizmu i wkroczenia w świat postmodernizmu było społecznie usankcjonowane, wolne i świadome siebie Ego to przekroczenie tych światopoglądów można osiągnąć poprzez przekroczenie świadomości Ego i, jak to określa Wilber - wejście w transpersonalne, transracjonalne i transmentalne poziomy świadomości.
Narracje modernizmu i postmodernizmu rozwijają się wokół tożsamości Ego – podmiotu wprzęgniętego w procesy i przeobrażenia społeczne. Projekt Poza Postmodernizm przywiązuje oprócz tego wagę do doświadczeń o charakterze transpersonalnym. Tym samym wkraczamy w dziedzinę potocznie określaną jako „duchowość”. Ta „duchowość” niestety zwykle kojarzy się współczesnemu postmoderniście z apodyktycznym fundamentalnym moralizmem (który ma swe korzenie w mitycznych światopoglądach, charakterystycznych dla kultur agrarnych), z nawrotem do irracjonalnych przesądów lub z fałszywym pocieszeniem.
Tymczasem chodzi o przesunięcie akcentu prowadzonych badań i wypracowanie szerszej perspektywy dla możliwych interpretacji.
Jeśli postmodernistę zajmują pytania o różnice w interpretacji i postrzeganiu świata to dla mnie oprócz tego ważne jest także inne pytanie: Co sprawia, że w ogóle możemy dokonywać jakichkolwiek interpretacji oraz czym jest ta Siła, która sprawia, że postrzeganie i samoświadomość w ogóle zachodzą. Czym jest ten dynamizm procesów życia, który sprawia, że możemy obserwować proces - przekraczania i włączania - na coraz bardziej subtelnych i złożonych poziomach świadomości?
Gdy mottem projektu uczyniłem równanie Duch = Kreatywność, oznaczało to, zgodnie z wykładnią Wilbera, że także osiągnięcia modernizmu i postmodernizmu możemy interpretować jako elementy kreatywnego podążania ku nowej, szerszej samoświadomości.
I dochodzę do przekonania, że działalność artystyczna jest i może być, takim wehikułem w podążaniu ku szerszej samoświadomości a nie tylko zracjonalizowanym projektowaniem sytuacji na użytek społeczny.
2. W swojej twórczości posługujesz się różnego rodzaju materiałem, takim jak kości, metal, elementy mechaniczne, pozwala Ci to tworzyć rzeźby. Posługujesz się też własnym organizmem, jego uwarunkowaniami, wykonując performance i wideo. Nie zauważyłem jednak, byś włączał w repertuar środków dźwięk. Grasz jednak na instrumentach dętych z innymi osobami. Zastanawiałes się nad podziałem sztuk i ich hierarchią? Czy wyjście "poza" nie powinno oznaczać jakiegoś głębszego ich "połączenia"?
Być może tak. Być może współczesne technologie i media wpłyną na ewolucję i wykształcenie nowych technik artystycznych itp. tak jak wpłynęły już na sposób naszego komunikowania się. Zresztą już wpływają. Dźwięk pojawia się w realizacjach wideo, w instalacjach, jako rezultat włączenia w nie np.: podzespołów interaktywnych, także w performance’s mamy zwykle do czynienia z wieloaspektową, wielomedialną wypowiedzią artystyczną. Możemy też rozważać, co będzie gdy powszechnie dostępne staną się np. techniki projektowania holograficznego obrazu w trójwymiarowej przestrzeni. Myślę jednak, że takie bezpośrednie przekładanie „procesów wewnętrznej transformacji” na możliwości technologiczne byłoby bardzo pochopne. Moje doświadczenia w tym zakresie są takie, że różne dziedziny twórczości, różne techniki artystyczne umożliwiają pracę z różnymi aspektami samoświadomości. Moim zdaniem, na tym między innymi polega ich wartość.
Granie dźwięków pozwala mi np.: dostąpić stanu uniesienia, w którym mogę „wychodzić poza siebie”, „wznosić swego ducha” itd. Wiem, że takie określenia zostały strywializowane we współczesnej kulturze, ale dla mnie stan „natchnienia” i improwizacji jest faktem energetycznym i świadomościowym. Inne znaczenie ma np.: proces nadawania struktury, kształtowanie fizycznego materiału lub planowanie sytuacji. W każdym razie ważne jest dla mnie osobiste zaangażowanie, bo tylko tak – podczas działania ujawnić się mogą pewne nowe intuicje i nowe kierunki tego działania. Dzieje się to wówczas poza tą racjonalną sferą i w tym leży wartość osobistego wykonywania prac, a nie w wykazaniu się umiejętnością wykonywania kolejnego przedmiotu.
Słowem: ważne są doświadczenia z szeroko rozumianego obrzeża naszej persony. Myślę, że jako osoba zajmująca się teorią szumów, dobrze mnie zrozumiesz. W ten sposób poprzez własną pracę mogę dowiedzieć się czegoś o sobie, o ukrytych przed własną personą aspektach własnej natury. Zarówno tych preracjonalnych, chtonicznie związanych np.: z naszą „zwierzęcą” ewolucją ale także i przede wszystkim - transracjonalnych. Oczywiście niekiedy realizuję prace i sytuacje, które mają wymiar nieomal tylko konceptualny i są nakierowane na uczestnictwo w nich innych osób - potencjalnych odbiorców i współuczestników. Jednak stanie się po prostu zracjonalizowanym projektantem sytuacji byłoby dla mnie czymś jałowym. Zawsze towarzyszy mi pytanie: Jaką wewnętrzną wartość ma dla mnie realizowane działanie? Wybieram te drogi, dzięki którym taką wartość mogę osiągnąć. Możemy to nazwać zrozumieniem, rozwojem samoświadomości albo inaczej. Dlatego istotne jest dla mnie, aby wymagania stawiać przede wszystkim samemu sobie.
Taki profil działań zwykle jest odległy od strategii typowych dla artystów postmodernistycznych, którzy aby móc się spełnić i zrealizować, celują w problematykę, która skupia na sobie uwagę szerokiej opinii publicznej. Romans postmodernistów z popkulturą ustawia poprzeczkę ich dyskursu na poziomie dość oczywistej w swych konkluzjach, problematyki społecznej, korporacyjnej lub politycznej.
Korporacje i politycy z definicji zajmują się kumulowaniem kapitału i władzy. Porządek społeczny rządzi się własnymi prawami, które określają reguły postępowania w ramach zbiorowości. Są to ważne zagadnienia, ale nie ma w nich miejsca na pytania o praktykę prowadzącą do pogłębionej wewnętrznie świadomości. Projekt Poza Postmodernizm toruje drogę do postawienia takich pytań.
Myślę, że sytuację artysty można porównać do wspinacza. Wchodząc na szczyt góry poznaje swoje ograniczenia i pokonując je (przynajmniej potencjalnie) rozpoznaje nowe, ukryte dotąd możliwości. Na tym polega wartość tej wspinaczki. Oczywiście na szczyt góry można wlecieć, po prostu, helikopterem. I to przypomina dzisiejszą sytuację w świecie sztuki. Ci, którzy wlecieli helikopterem mogą snuć opowieści i narracje tylko o tym, jaki rozwinęli potencjał organizacyjny, logistyczny i społeczny, aby taką wycieczkę zorganizować. To nakreśla ramy prowadzonego przez nich dyskursu. Natomiast nie mają oni wiele do powiedzenia na temat wewnętrznego doświadczenia.
Sądzę, że właśnie tworzenie nowej „szerszej” ramy interpretacyjnej jest tą platformą dla głębszego „połączenia” różnych dziedzin sztuki i nie tylko.
3. To jak interpretuję Twoją sztukę, pozwala mi łączyć ją w jakiś sposób ze współczesnymi poglądami wiążącymi magię (ezoterykę) i technikę. Kontrkulturowe oblicze tego powiązania znalazło wyraz w tekstach takich postaci jak Hakim Bey, Erik Davis, Genesis P-Orridge. Ten ostatni podkreśla wagę Internetu, nazywając go Psychosferą, sferą ponadindywidualnej jaźni, która może być traktowana jako bóstwo. Jaką rolę w myśleniu o sztuce odgrywa dla Ciebie internet?
Hm.. to zależy jak rozumiemy magię. Jeśli w takim znaczeniu, że świat i my sami jesteśmy magiczni, bo mamy ukryte możliwości rozwoju i potencjał ku temu by rozwijać się i poznawać tajemnice świadomości, to wówczas skłaniałbym się do użycia takiego określenia. Ezoteryczny znaczy bowiem – wewnętrzny. Jeśli natomiast ma to być nieuzasadnione niczym oddziaływanie na innych w celu zdobycia dominacji i władzy, to byłaby to droga ku regresji. Lepiej wówczas pozostać po prostu światłym, rozwijającym umiejętność wnikliwego myślenia, postmodernistą.
Internet jest doskonałym przykładem na sprzeczności współczesnego świata. Z jednej strony sam w sobie jest globalnym narzędziem, które umożliwia komunikację, wymianę myśli itd. na niespotykaną wcześniej skalę. Z drugiej strony, w praktyce, pomimo iż jest to globalne narzędzie, to większość treści, jakie przez Internet są dostępne nie ma z tą globalną świadomością nic wspólnego. W takim teoretycznym rozważaniu Internet z pewnością może być traktowany jako model takiej ponadindywidualnej Jaźni, a już na pewno Psychosfery, jednak fakt, że coś jest po prostu zbiorowe nie znaczy, iż od razu wyraża się w tym transpersonalna, ponadindywidualna intuicja i praktyka.
Niestety o wiele bardziej prawdopodobne jest, że może to być zbiorowość, w której dominują i odbijają się cechy podludzkie, proste emocjonalne dążenia i które jest miejscem uprzedmiotowienia. Sporo na ten temat pisali myśliciele postmodernizmu , np.: Zygmunt Bauman i Jean Boudillard. Obserwując wydarzenia na świecie, także w naszej kulturze zachodu widzimy, że w wymiarze masowym wciąż najsilniej przebijają się postawy „plemienne” w imię światopoglądów, które nie mają wiele wspólnego nie tylko z postmodernizmem ale i z oświeconym modernizmem.
Dla mnie sztuka jest przede wszystkim sferą i rodzajem aktywności, w którym jest miejsce, aby wykroczyć poza obszar dyskursu związanego z przetrwaniem i radzeniem sobie w relacjach społecznych i w życiu codziennym. Moim zdaniem te wewnętrzne obszary poszukiwań wymagają odmiennych warunków, pewnego oderwania od rutynowych zachowań, jakie wymuszane są przez nasze relacje społeczne. W odmiennych okolicznościach i przy odmiennych założeniach ujawnić się mogą inne zdolności percepcyjne i być może obraz świata ulegnie poszerzeniu.
Oczywiście Internet może być doskonałym medium dla dzielenia się także takimi doświadczeniami, jak i po prostu dla międzyludzkiej kooperacji. Od samych użytkowników Internetu zależeć będzie, co w nim będzie wychodzić na plan pierwszy. Z pewnością jest to medium, które ma duży potencjał i jako narzędzie artystyczne wymaga rozwijania specyficznych rodzajów wrażliwości.
Patrząc na to jednak w takim szerszym kulturowym wymiarze istnieje ryzyko, że nowe technologie z uwagi na ich zasięg stać się mogą substytutem transcendencji oferującym symboliczne „uwiecznienie” w wirtualnej nieskończoności. Byłaby to taka typowa kulturowa próba „zaprzeczania śmierci”. Wysiłek niezbędny dla dokonania wielostopniowej wewnętrznej transformacji i faktycznego „stopienia własnej świadomości z nieskończonością” nie da się przełożyć na sprawność w operowaniu klawiaturą komputera. Kiedyś musiałem sobie zadać pytanie – czy gdybym nagle los pchnąłby mnie na jakieś Antypody, gdzie żyłbym odcięty od świata i nowych technologii, to czy wówczas przestałbym się rozwijać i nie mógłbym realizować pełnowartościowych działań artystycznych? Otóż sądzę, że nie. Być może wykorzystywałbym tam techniki właściwe epoce kamienia łupanego, ale jeśli by to służyło „hartowaniu” i rozwijaniu świadomości to cel ten mógłby być osiągnięty także takimi, prostymi środkami.
1. W. Welsch, 'Na drodze do kultury słyszenia', tłum. K. Wilkoszewska [w:] 'Przemoc ikoniczna czy ''nowa widzialność''. (red.) E. Wilk, Wydawnictwo Uniwesytetu Śląskiego, Katowice 2001, s.56-74. 2. W. Welsch, 'Sztuka wykraczająca poza granice ludzkie - ku postawie transludzkiej', tłum. K. Wilkoszewska [w:] 'Estetyka poza estetyką. O nową postać estetyki', Universitas, Kraków 2005, s.147-169
rozmowę przeprowadził Roman Bromboszcz (2007)